DNI DAWIDA RUBINOWICZA
tekst: Paulina Capała

 


Dzień Dawida

-W sierpniu zabraliśmy się do pracy. Nie było lekko. Piły, wycinanie drzew i chwastów – wspomina Krystyna Nowakowska ze Stowarzyszenia Na Rzecz Odnowy Wsi „Odnowica”, która z grupą przyjaciół postanowiła zadbać o bodzentyński kirkut.  – Proboszcz nam pomół. Z ambony namawiał, żeby mieszkańcy Bodzentyna włączyli się w sprzątanie cmentarza. Nie mogłam uwierzyć. Przyszli. Pomogli. Poczułam, że zadziało się coś wyjątkowego. Tego samego dnia przyszedł list.

List był ze Szwecji. Wiadomość od Maxa Szafira: przyjedżdża do Bodzentyna we wrześniu. Dla przodków. Dla siebie. Myśl o cmentarzu na obrzeżach miasteczka nie daje mu spokoju.  Bogdan Białek ze Stowarzyszenia im. Jana Karskiego opowiedział Krystynie o Tovie Ben – Zvi, śpiewaczce z Izraela, która jeździ po Polsce i uczy pieśni żydowskich. Pojawili się Dorota i Artur Anyżowie z propozycją współpracy. Krystyna zaproponowała: - Robimy Dni Dawida Rubinowicza!

O Dawidku Rubinowiczu i jego pamiętnikach dowiedziała się rok wcześniej od burmistrza.  – Postanowiliśmy zrobić spektakl na podstawie jego wspomnień. Włączyliśmy miejscową młodzież do udziału w projekcie, zaprosiliśmy Pana Szafira, Panią Tovę. Postanowiliśmy opowiedzieć mieszkańcom o bogatej przeszłości tego miejsca. Przywołać pamięć o tych, których dziś już tu nie ma – tłumaczy Krystyna

Dzień Maxa 

Jest Max Szafir.Rozgląda się. Ze wzruszeniem dziękuje wszystkim, którzy zadbali o cmentarz. Spełnili jego marzenie. Są długie rozmowy. Wspominania. Plany na przyszłość. Wieczorem koncert. Gra grupa klezmerska Chmielnikers, a Ewa Krasińska –Gajo zaprasza wszystkich na warsztaty tańca żydowskiego. Zgromadzeni nieśmiało kołyszą się w takt muzyki. Na zakończenie  warsztatów wiruje cała sala. – Postanowiliśmy zrobić coś, co przybliży bogatą kulturę żydowską. Coś, co wszystkich trochę ośmieli. Udowodni, że o przeszłości – nawet tej bolesnej można mówić w różny sposób, że z dziedzictwa, z wielokulturowości może płynąć także radość – wyjaśniają organizatorzy.

Dzień Doroty 

Niedziela. Biją dzwony. Zaraz zacznie się msza. Msza wyjątkowa. Uroczysta. W intencji zamordowanych w Treblince Żydów z Bodzentyna. Proboszcz, ksiądz Leszek Sikorski zaczyna kazanie, drży mu głos, słychać jego wzruszenie. Rozbrzmiewa szofar. Tova Ben – Zvi śpiewa kadisz. Uczestnicy projektu zapalają kolejne świece menory. W jednym budynku mieszczą się wszyscy: obecni mieszkańcy miasteczka i Ci, za których się modlą. Ktoś dyskretnie wyciera łzy. Po mszy zgromadzeni idą zobaczyć przygotowany przez młodzież spektakl.

- Gotowi? Każdy Pamięta swoją rolę? Martyna, Patryk, biegnijcie się przebrać – Dorota Anyż, reżyserka przedstawienia „Dawid Rubinowicz“ sprawdza każdy szczegół. Za chwilę premiera. W Zagrodzie Czernikiewiczów (bodzentyński skansen) na podwórku ustawili scenę, światła, widownię. Młodzi aktorzy czekają w napięciu. Nie ma wolnego miejsca. Nagle zapalają się światła. Zaczynają. Poźniej długo, długo cisza i owacje na stojąco: – To było bardzo ciepłe przyjęcie. Baliśmy się. Jak nam pójdzie, jak nas przyjmie publiczność, czy za chwilę nie spadnie deszcz…Jestem wzruszona. Udało się  – opowiada zgromadzonym reżyserka.

Dzien Tovy

Po spektaklu Tova Ben-Zvi i Joanna Brańska ze Stowarzyszenia Polska – Izrael zaproszają zgromadzonych na spotaknie z tradycyjną pieśnią żydowską: – W wieczór poprzedzający święto Rosz Haszana wzyscy składają sobie życzenia: przy rodzinnym stole, po wieczornym Kiduszu zostaje umoczony w miodzie kawałek jabłka… - opowiada Brańska. Tova Ben-Zvi śpiewa. Ma czysty donośny głos. Do śpiewania włączają się kolejne osoby – Nawet ja śpiewałem, chociaż zupełnie nie potrafię. Nie wiem, co mi się stało – na zakończenie wieczoru mówi Pan Władysław, mieszkaniec Bodzentyna.

Dzień Krystyny

- Taki drobiazg, malutka rzecz… jak poruszenie skrzydeł motyla, które zmienia świat. Zaczeliśmy od wystawy fotografii. Potem sprzątanie cmentarza. Ten list. Pamiętniki… i Msza Święta w intencji bodzentyńskich Żydów – Krystyna Nowakowska rozgląda się dookoła. Uśmiecha się i przeprasza, że musi już biec: -Jeszcze tyle mam do zrobienia – mówi.

 

Projekt zrealizowany w ramach programu Dla Tolerancji ze środków Fundacji im. Stefana Batorego